Strony

O czym to ja..

Oto dziennik budowy, kronika wypadków i biblia inwestorów. Wykańczamy nasze M3 w Jabłonnie i chcemy pochwalić się tym, co w nim planujemy zrobić, jak je urządzić oraz co i gdzie w nim ustawić. Chcemy donosić na bieżąco o tym, co się dzieje, jak nam wychodzi realizacja planu, no i ile ta cała heca kosztuje.

wtorek, 12 listopada 2013

jabłonka nie przestanie rosnąć

Mimo zapowiedzi zamknięcia projektu, on nadal chce trwać.

Wcale nie chodzi o to, że myśleliśmy kiedykolwiek zamknąć projekt, którego niepodobna zamknąć, w którym trudno w ogóle o taką cezurę. 4 czerwca skończył się w Jabłonce...

Chodzi o to, że mieliśmy wyznaczyć ramy czasowe, w których o tym urządzaniu będziemy publicznie pisać. Niby wyznaczyliśmy, ale trudno ich dotrzymać, bo jednak chce się pochwalić tym, co nowego się zrobiło.

No i największy grzech gatunkowy: miało być o remoncie a de facto jesteśmy od dłuższego czasu w fazie urządzania i nic tu nie pomogą próby naciągania definicji.

Zaczynam naśladować strategię dobrze znaną w biznesie muzycznym. Niczym Bowie, który wydał jeden z lepszych w karierze albumów, po tym jak rok wcześniej ogłosił koniec kariery. :)



























czwartek, 3 stycznia 2013

z wolna i z ostrożna


Hej,

Przyszedł Nowy Rok, a projekt RJ nie został oficjalnie zamknięty, a nie został, ponieważ nie skończyliśmy prac, które z założenia projekt obejmuje. Wszystko bardzo się opóźniło. Każdy najdrobniejszy element, o który rozbudowujemy kuchnię, to nasz mały sukces. Dość powiedzieć, że Parapet Party zmieniało swój termin kilkukrotnie - miał być październik po Rzymie, potem połowa listopada, wreszcie najbardziej znana i ogłaszana data 8 grudnia, nie doszły do skutku, bo w Jabłonce dalej nie ma na czym zjeść! 

Wiadomo, że każda budowa pod koniec boryka się z trudnościami z domknięciem budżetu. Podobnie nasza - brak nam środków na zatrudnienie ekipy, więc wszystko robimy systemem gospodarczym i jesteśmy uzależnieni od dostępności kilku osób z rodziny i kręgu znajomych :)

Kuchnia, podobnie jak inne części mieszkania, zaczyna się okazywać pasmem niekończących się trudności. Najwięcej kłopotów (z ang. pain in the ass) sprawiają płytki ceglane, które nie akceptują formuły milimetr w te, milimetr wewte. To w sposób kaskadowy nawarstwia kolejne problemy, aż tracę zdolność rozróżniania przyczyny od skutku. Do tego dochodzi moja elementarna pomyłka z docinaniem bocznych paneli wykończeniowych. Nie chcę wdawać się w szczegóły, może dzięki temu mniej spostrzegawczy goście nie zorientują się w wadze i istocie pomyłki :)



05/09/2012



03/10/2012




18/11/2012



02/12/2012



02/01/2013

sobota, 13 października 2012

brief update

Ostatnio w Jabłonce zachdzą tylko mało widoczne zmiany, stąd niewielki ruch na blogu. Wrzucam zdjęcie mojej dumy - dwusrzydłowych drzwi z Iławy!

Ekipa miała zamknąć mieszkanie w tym tygodniu - to był warunek konieczny z uwagi na nasz wyjazd do miasta otwartego Rosselliniego :) Niestety zostało jeszcze kilka detali do obróbki, które pracownicy Mariusza mają do poniedziałku skończyć. W tym wypadku odbierzemy ich prace dopiero po powrocie.

Także po urlopie zabierzemy się za kuchnię i jest spora szansa, że w tydzień sie wyrobimy z szafkami i instalacją sprzętów. Tymczasem.

wtorek, 9 października 2012

trzy dni agenta Tomka

Drodzy Jabłobywalcy :)

Krótka przerwa w blogowaniu. Musieliśmy skończyć drzwi i ościeżnice, żeby fachowcy, którzy zostali na budowie, mogli je założyć razem w listwami i deską podłogową. Napieraliśmy ostatni tydzień popołudniami i nocami.

Na kilka dni przyjechał do nas w odwiedziny Tomasz z Pszowa. Pobiliśmy we trójkę parę rekordów. W sobotę malowaliśmy do 5-tej rano. Wczoraj ostatecznie skończyliśmy drugą warstwę na ostatnim skrzydle o 23:30.

We czwartek Tomek zrobił dniówkę na budowie, infiltrując grupę fachowców. Fugował razem z panem Markiem cegłę. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, jak Marco o nas mówi. Najlepiej ilustruje to ten dialog:
Tomek: A co tu będzie na balkonie? Jakieś płytki?
Marek: Nie, jakieś drewno ma być. Wszyscy wokół mają płytki, to pan Łukasz musi mieć inaczej.

W piątek razem z tatą i Witkiem zakładaliśmy szafki wiszące w kuchni, żeby pan Marek dokładnie podoklejał płytki na granicy szafek. To była dla niego ostatnia rzecz do zrobienia przed powrotem do siebie. Jedną nogą musiał być już na lubelszczyźnie, bo walnął się w kilku miejscach.

Pan Marek już wrócił do domu na dobre, żeby remontować własne mieszkanie, a u nas został pracować duet malarzy ściennych, o których wcześniej wspominałem jako o posiłkach przysłanych przez Mariusza do szpachlowania i gruntowania. Nie mamy z nimi przelotu jak z Markiem, który w Jabłonce mieszkał, którego spotykaliśmy pracującego nawet o 22, i który potrafił powiedzieć wprost: "Panie Łukaszu, ja nie wiem, że ta cegła się panu podoba." :)

To być może ostatni tydzień blogowania, bo remont naprawdę dobiega końca. Jabłonka będzie rosła, bo przecież zawsze będziemy coś urządzali, jednak kiedy etap prac wykończeniowych zostanie zamknięty, wrzucimy jakieś podsumowanie, które będzie oficjalnym końcem projektu.

No a teraz fotki i film :)












środa, 3 października 2012

dzień 28

Mieliśmy dwudniową przerwę w wizytach na Jabłonce. Pierwszy raz tak długą od początku remontu. Zaskoczyły nas pomalowane w 70% ściany i fugowana cegła. Jutro zaczynają kłaść podłogę.

Niestety płytki ceglane przestały wyglądać tak dobrze jak wcześniej. Straciły ognistoczerwony kolor po impregnacie, a jeszcze bardziej po fudze szerokospoinowej. To co nacykaliśmy, wrzucamy.


w korytarzu fugujeMY cegły


widok na drugą stronę


z dużego pokoju na pomalowaną ścianę


w aneksie płytki ułożone pod szafki


z sypialni w stronę łazienki


Marco-łóżko :)

lansik