Tak dziś wygląda łazienka. Nie obyło się bez pomyłek w realizacji projektu Anki (mowa o tym rysunku, który był przedmiotem pytania konkursowego). Spodziewałem się tych wszystkich "inaczej się nie dało" i "nie widziałem projektu".
Chociaż pan Marek to największa poczciwina, jaka układa teraz płytki w całym powiecie legionowskim i nie zamierzam na niego nadawać jego szefowi, to przy trzeciej pomyłce, poprosiłem o zerwanie i poprawienie kilku płytek. Zwracam się z apelem do wszystkich: Pilnujcie swoich fachowców!
Powoli będziemy ruszać do następnych pomieszczeń. Na pewno już nic nie wyjdzie z naszej białej połyskującej posadzki z żywicy w kuchni. Szukamy gresu, który by ją godnie zastąpił, ale do wyboru mamy same chińskie produkty, w dodatku niezupełnie białe.
Wpadłem dzisiaj na Bartycką i od razu pożałowałem, że nie odwiedziliśmy tego miejsca w sierpniu. Dziś wszystko byłoby inaczej :)
W naszym budżecie znalazłem trzy propozycje:
Mamy do wyboru polerowaną, rektyfikowaną, wypalaną w Chinach płytę gresową 60x60. To że jest rektyfikowana umożliwi jej położenie z minimalną 1 mm fugą, na czym nam zależy. Jej wadą jest to, że nie jest śnieżno biała i odcieniem będzie odbiegać od frontów kuchennych. Poler wymaga impregnowania gresu raz do roku, ponieważ w procesie polerowania powstają mikropory, w których mogą pozostawać np. śladowe ilości rozlanego wina.
Namierzyłem inny, super biały wyrób hiszpański. Szkliwiony, a nie rektyfikowany, a to determinuje szerokość fugi na 2 mm. Nie trzeba go impregnować.
I wreszcie chyba idealny kompromis to gres szkliwiony w kolorze szarym, przypominający beton. Produkcja włoska czy hiszpańska. Przy białym gresie i białych frontach założylibyśmy aluminiowe cokoły, a w tej sytuacji mogłyby zostać w kolorze frontów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz