Strony

O czym to ja..

Oto dziennik budowy, kronika wypadków i biblia inwestorów. Wykańczamy nasze M3 w Jabłonnie i chcemy pochwalić się tym, co w nim planujemy zrobić, jak je urządzić oraz co i gdzie w nim ustawić. Chcemy donosić na bieżąco o tym, co się dzieje, jak nam wychodzi realizacja planu, no i ile ta cała heca kosztuje.

sobota, 13 października 2012

brief update

Ostatnio w Jabłonce zachdzą tylko mało widoczne zmiany, stąd niewielki ruch na blogu. Wrzucam zdjęcie mojej dumy - dwusrzydłowych drzwi z Iławy!

Ekipa miała zamknąć mieszkanie w tym tygodniu - to był warunek konieczny z uwagi na nasz wyjazd do miasta otwartego Rosselliniego :) Niestety zostało jeszcze kilka detali do obróbki, które pracownicy Mariusza mają do poniedziałku skończyć. W tym wypadku odbierzemy ich prace dopiero po powrocie.

Także po urlopie zabierzemy się za kuchnię i jest spora szansa, że w tydzień sie wyrobimy z szafkami i instalacją sprzętów. Tymczasem.

wtorek, 9 października 2012

trzy dni agenta Tomka

Drodzy Jabłobywalcy :)

Krótka przerwa w blogowaniu. Musieliśmy skończyć drzwi i ościeżnice, żeby fachowcy, którzy zostali na budowie, mogli je założyć razem w listwami i deską podłogową. Napieraliśmy ostatni tydzień popołudniami i nocami.

Na kilka dni przyjechał do nas w odwiedziny Tomasz z Pszowa. Pobiliśmy we trójkę parę rekordów. W sobotę malowaliśmy do 5-tej rano. Wczoraj ostatecznie skończyliśmy drugą warstwę na ostatnim skrzydle o 23:30.

We czwartek Tomek zrobił dniówkę na budowie, infiltrując grupę fachowców. Fugował razem z panem Markiem cegłę. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, jak Marco o nas mówi. Najlepiej ilustruje to ten dialog:
Tomek: A co tu będzie na balkonie? Jakieś płytki?
Marek: Nie, jakieś drewno ma być. Wszyscy wokół mają płytki, to pan Łukasz musi mieć inaczej.

W piątek razem z tatą i Witkiem zakładaliśmy szafki wiszące w kuchni, żeby pan Marek dokładnie podoklejał płytki na granicy szafek. To była dla niego ostatnia rzecz do zrobienia przed powrotem do siebie. Jedną nogą musiał być już na lubelszczyźnie, bo walnął się w kilku miejscach.

Pan Marek już wrócił do domu na dobre, żeby remontować własne mieszkanie, a u nas został pracować duet malarzy ściennych, o których wcześniej wspominałem jako o posiłkach przysłanych przez Mariusza do szpachlowania i gruntowania. Nie mamy z nimi przelotu jak z Markiem, który w Jabłonce mieszkał, którego spotykaliśmy pracującego nawet o 22, i który potrafił powiedzieć wprost: "Panie Łukaszu, ja nie wiem, że ta cegła się panu podoba." :)

To być może ostatni tydzień blogowania, bo remont naprawdę dobiega końca. Jabłonka będzie rosła, bo przecież zawsze będziemy coś urządzali, jednak kiedy etap prac wykończeniowych zostanie zamknięty, wrzucimy jakieś podsumowanie, które będzie oficjalnym końcem projektu.

No a teraz fotki i film :)












środa, 3 października 2012

dzień 28

Mieliśmy dwudniową przerwę w wizytach na Jabłonce. Pierwszy raz tak długą od początku remontu. Zaskoczyły nas pomalowane w 70% ściany i fugowana cegła. Jutro zaczynają kłaść podłogę.

Niestety płytki ceglane przestały wyglądać tak dobrze jak wcześniej. Straciły ognistoczerwony kolor po impregnacie, a jeszcze bardziej po fudze szerokospoinowej. To co nacykaliśmy, wrzucamy.


w korytarzu fugujeMY cegły


widok na drugą stronę


z dużego pokoju na pomalowaną ścianę


w aneksie płytki ułożone pod szafki


z sypialni w stronę łazienki


Marco-łóżko :)

lansik

wtorek, 2 października 2012

spying Mr Marco

Kiedy inwestorzy nie mogą osobiście doglądać prac, używają nowoczesnych środków kontroli, oczywiście za wiedzą i pozwoleniem wykonawców.


Multimedia w służbie dobrze wykonanej robocie :)

nowe media



malujemy dwuskrzydłowe drzwi z Iławy


sobota, 29 września 2012

dzień 24



Pobudka o 4.00 i 8 godzin za kółkiem w podróży po dwuskrzydłowe drzwi sosnowe, które zrobił dla nas zakład Jurkop z Olbrachtówka koło Iławy. Kawałek Mazur w Jabłonce.


czwartek, 27 września 2012

dzień 22



Pan Marek ciśnie niemożliwie! :)
Od dzisiaj Marco. Tak nazwała go nasza Fodor The Hungarian Friend :) greets!

środa, 26 września 2012

dzień 21



Dostawa uzupełniająca wciąż nie dotarła, chociaż jechała firmowym kierowcą a nie - jak wcześniej -  kurierem. Nic to nie dało. Człowiek przepadł w Warszawie i zgłasza mu się poczta. Widziano go ostatni raz o 16:30 na Woli. Ja się martwię o swoje cegły, a może jego życie jest w niebezpieczeństwie..

No więc nie mamy wiele, ale tego, co mamy, mamy mnóstwo. Pan Marek układa, my się cieszymy. Dobrze chyba wygląda, nie?


Nowe elementy widać też w łazience.

Pojutrze malowanie ścian w kolory!!!

poniedziałek, 24 września 2012

Czerwony jak cegła


Ból przy schylaniu, bóle nóg, rak, palców, pleców, wszytskiego! Taki to dzis poranek nas przywitał. Bolący. Ale nie nie, to nie efekt wytezonego programu cwiczen i rzezbienia miesni, to po prostu efekt weekendu tete-a-tete w piwnicy z sosnowymi drzwiami Radexa. Sosnowe, surowe drzewo zostało pokryte zimowym szronem, w sam raz na nadchodzaca pore roku . 
 
Mimo towarzyszacego bolu, odczuwamy rozpierajaca dume :) Rezultat obejrzycie w poscie: nocą w stolarni.

A tera cegla - temat, ktory od samego poczatku przystapienia do remontu dostarcza mocy wrazen i nie daje o sobie zapomniec.

Styczeń 2009
Cegla zaplanowana do przyozdobienia scian w przedpokoju i kuchni. 

Lipiec 2012
Cegła namierzona w internecie (pracownia w Gnieznie). 
Cegła zaakceptowana przez inwestorów (mąż i żona).

(Tutaj przyjemna część opowieści się kończy)

Sierpień/ Wrzesień 2012
I tu już nie mogę krótko, wiec opowiadam:
Po uzgodnieniu z producentem ilosci, kwoty, etc - zaplacilismy zaliczke. To byl, przyjmaniej wtedy tak nam sie wydawalo, dzien przelomowy - od tego momentu na tydzien stracilismy kontak z producentem. Facet jakby zapadl sie pod ziemie. Nie odbieral, nie odpisywal. Nic.

 Jako ze w rodzinie mamy przedsiebiorce pogrzebowego, nie wykluczylismy tez sceneriusza, w ktorym to nasz producent, trudniacy sie odzyskiwaniem starej, oryginalej cegly, najzwyczajniej w swiecie umiera. Udalismy sie takze na policje, by zgloscic oszuswto lub wyludzenie, jednak rasowy pan policjant, ostudzil nasz zapal, tlumaczac, ze nie przyjmuja zgloszen "na wszelki wypdek" Fair enough. 

Po kolejnych kilku dniach zgryzoty, okazalo sie, ze uczciwy przedsiebiorca z Gniezna, udał sie na tygodniowy wypoczynek (!!!). Ok, rozumiemy, kazdy wypaczac musi. Zatem gdy wypoczety juz powrocil do Gniezna, spodziewalismy sie, ze rachu ciachu upora sie z naszym zamowieniem i w tydzien cegła bedzie lezala, no moze jeszcze nie na scianach, ale chociaz na podlodze w oczekiwaniu na montaz. Dupa. 

Minelo kolejne 1,5 tygodnia i okazalo sie, ze Gnieznianin wyladowal w szpitalu ( mam nadzieje, ze nie bylismy zla wrozba:/ ), temat naszego zamowienia przejal jego pracownik i jak sie okazalo - kolo go nie ogarnął, nie zostało nadane. Przez nastepnych kilka dni zwodzeni bylismy informacjami, ze tak, ze juz wyslane, ze firma kurierska miala duzo pracy, ze koleznaki z biura, ze to, ze tamto...

Piatek 21.09, godz 10:00 cegła w Jablo. Radosc inwestorow nie ma konca.
Sobota 22.09, koniec radosci jednak nastal. Pracownik Gniezniania pomylil ilosci i zamiast 19 m2, wyslal nam 9....

... cdn.

niedziela, 23 września 2012

nocą w stolarni

Ani słowa dotąd o drzwiach.

Ten wybór sprawił nam sporo kłopotu, bo trudno ulegaliśmu urokom markietowego asortymentu a takie skrzydełka, które znajdowaliśmy dla siebie w necie (ideał to białe z mdfu z prostymi filongami) porty czy polskone wychodziły grubo ponad budżet.

Postawiliśmy na sosnowe surowe srzydła krajowego Radexu (158,- za skrzydło, 342,- z ościeżnicą i opaską), które zwyczajnie malujemy białą transparentną farbą (Bloom, kolor: zimowy szron). Osiągamy efekt inny od tego z naszą wymarzoną stolarką z mdfu, ale będzie to świetnie leżało z naszymi cegłami. Ance ten rezulat odpowiada nawet bardziej.

Właśnie skończyliśmy malować całe jedno takie skrzydło.














czwartek, 20 września 2012

dzień 15






Cześć! Tu Jabło.

Fajnie jest obserwować, jak wydumane i niedbale nakreślone projekty powstają naprawdę. Tym jaram się najbardziej w całym tym remontowym zamieszaniu.

Teraz kuchnia.

Ostatecznie na glebie kuchni wylądował biały gres z Hiszpanii (Blanco Brillo), a nie szary, który wydawał się kompromisem. Zrobiliśmy rano szybki skok na Bartycką i wybraliśmy z tego, co akurat było na stanie. Co do szarego nie mogliśmy się z Anką dogadać, a biały odpowiadał obojgu. No to jest! :)


Słyszeliśmy różne rzeczy o dostępności naszego upatrzonego wcześniej kompaktu Parva (musiał spełnić jeszcze dwa warunki i to z nimi było najgorzej - pionowy odpływ no i ta lanserska miękkoopadająca deska). Słyszeliśmy że nie ma, że w innym sklepie teoretycznie tak, ale jedna sztuka, "więc nie liczyłbym", że najbliższy w Puławach, że będzie za 2 tygodnie, że za 4, że 10 października. Dzisiaj poszliśmy na pałę zapytać raz jeszcze. Anka mówiła, że czuje, ze dzisiaj go zastaniemy, ale ja czułem, że się zgrywa. No i jest!



Kolejne niedoróbki i smutek inwestorów




Ale ogólnie propsy i wielki szacun




środa, 19 września 2012

dzień 14


Tak dziś wygląda łazienka. Nie obyło się bez pomyłek w realizacji projektu Anki (mowa o tym rysunku, który był przedmiotem pytania konkursowego). Spodziewałem się tych wszystkich "inaczej się nie dało" i "nie widziałem projektu". 

Chociaż pan Marek to największa poczciwina, jaka układa teraz płytki w całym powiecie legionowskim i nie zamierzam na niego nadawać jego szefowi, to przy trzeciej pomyłce, poprosiłem o zerwanie i poprawienie kilku płytek. Zwracam się z apelem do wszystkich: Pilnujcie swoich fachowców!

Powoli będziemy ruszać do następnych pomieszczeń. Na pewno już nic nie wyjdzie z naszej białej połyskującej posadzki z żywicy w kuchni. Szukamy gresu, który by ją godnie zastąpił, ale do wyboru mamy same chińskie produkty, w dodatku niezupełnie białe.

Wpadłem dzisiaj na Bartycką i od razu pożałowałem, że nie odwiedziliśmy tego miejsca w sierpniu. Dziś wszystko byłoby inaczej :)

W naszym budżecie znalazłem trzy propozycje:
Mamy do wyboru polerowaną, rektyfikowaną, wypalaną w Chinach płytę gresową 60x60. To że jest rektyfikowana umożliwi jej położenie z minimalną 1 mm fugą, na czym nam zależy. Jej wadą jest to, że nie jest śnieżno biała i odcieniem będzie odbiegać od frontów kuchennych. Poler wymaga impregnowania gresu raz do roku, ponieważ w procesie polerowania powstają mikropory, w których mogą pozostawać np. śladowe ilości rozlanego wina.

Namierzyłem inny, super biały wyrób hiszpański. Szkliwiony, a nie rektyfikowany, a to determinuje szerokość fugi na 2 mm. Nie trzeba go impregnować.

I wreszcie chyba idealny kompromis to gres szkliwiony w kolorze szarym, przypominający beton. Produkcja włoska czy hiszpańska. Przy białym gresie i białych frontach założylibyśmy aluminiowe cokoły, a w tej sytuacji mogłyby zostać w kolorze frontów.

piątek, 14 września 2012

dzień 9...


...to 9 dzien zastanwiania sie czy decyzje do tej pory podjete byly, ogolnie rzecz ujmujac, dobre.
Bycie dekoratorem - amatorem, wyczerpuje. Trudne jest tym bardziej, gdy nie ma sie pojecia o materiałach, ich rodzajach, gatunkach, etc. Jaki gres, podłoge, glazurę, snitariaty wybrac?
Srakie czy moze owakie (rodzaj). Jakie kolory ( do cholery, jakie czynniki brac pod uwage?! do czego powinno, a do czego pasowac nie musi), no i rzecz bodaj najwazniejsza - czy te wszytskie rzeczy beda funkcjonalne i praktycze! (uwaga: slowa, wywoluja alergie! ). Praktyczne i funkcjonalne, funkcjonalne i praktyczne - jak mantre powtarzaja doświadczone gospodynie i gospodarze. A je sie pytam - czy ono nie moze byc po prostu ładne?

A propos ładnego, zapraszam do brainstormingu.
Oto zagadka:
biale frony, drewniany brzozowy blat, metalowe cokoly - jaka powinna byc podloga?

odpowiedzi nalezy wyslac jak najszybciej, w przeciwnym razie pozostaniemy bez kuchennej podłogi! :)


czwartek, 13 września 2012

dzień 8



Niewiele poszło do przodu, ale dowiedziałem się dziś, że łazienka nie będzie jednak gotowa do piątku. Takie niusy to już standard, do którego powoli się przyzwyczajamy. Dowiedziałem się też, że płytki, które wybraliśmy są szczególnie odporne na szlifowanie w kancik. W dodatku poprosiliśmy o wypełnienie wnęk równymi kawałkami po 10 cm wysokości, co wymaga cięcia każdej płytki na pół. 

"Też se wymyślili.."

środa, 12 września 2012

dzień 7



Krótki wpis.
Opoczno Inwencja leży (nie Tubądzin jak wcześniej pisałem). Pierwsza ściana w glazurze skończona.
Na Jabłonce spory ruch. Oprócz jedynego jak dotąd mieszkańca, pana Marka, na budowie robił elektryk, dwóch panów gruntujących ściany, tata Krzysiek ze swoim ziomkiem Witkiem przenosili nam podłączenia wodne, przemazał się jeszcze Mariusz-szef dowieźć materiały, no i na wieczór ja z żoną wydać kilka dyspozycji bez zakasywania. :)

wtorek, 11 września 2012

dzień 6


Zdziwienie, bo Marek przyjechał bez Sebastiana. Wydajność nie spadła, bo jak twierdzi, ostatnim razem młody podał mu ze dwa razy profil. - A stówodniówkę trzeba zapłacić. - podsumował.

Mamy skończoną zabudowę z kartongipsu w łazience i otwory drzwiowe dostosowane do wielkości skrzydeł. Glazura dopiero jutro. Do piątku mamy mieć skończoną łazienkę.

Jutro Mariusz przysyła posiłki. Przyjeżdża ekipa, która zrobi zabudowy z kartongipsu na pokojach i położy gładzie. Zjawi się długo oczekiwany elektryk, żeby m.in. zrobić porządek z przewodami po usuwaniu ściany.



Na koniec kilka fotek dokumentujących dzień.



hostessa prezentuje wnęki w łazience



projekty kreślone na kolanie



po krótkiej przerwie


Po dwóch dniach przestoju wracają do pracy. Dowiedzieliśmy się o naszych fachowcach, że pochodzą z lubelskiego. Niedzielę i poniedziałek spędzili w domach. Właściwie nic o nich jeszcze nie opowiedziałem.

Starszy, Marek, to prawdziwy fachura. Ma w twarz wpisany nie jeden remont :) Wiem dotąd tyle, że w swoim Mondeo odnotował usterkę niedługo po wymianie klocków hamulcowych. Telepie mu autem. Musi teraz przetoczyć tarcze.
Młodszy, Sebastian, terminuje u Marka. Nie wiem, czy ma z 16 lat. Nic nie mówi. Zwróciłem uwagę na jego szczególne ożywienie, kiedy w rozmowie padają słowa: "babka" albo "szlugi". Wtedy nawet się uśmiecha.

Dziś położą glazurę. Wieczorem prześlę na bloga krótkie podsumowanie, a na razie podsyłam kilka fotek z Jabłonki. Stan na Niedzielę 9 września.







poniedziałek, 10 września 2012

remontowa twórczość

No to mamy poniedziałek. Pełni obaw, spogladamy na rozpoczynajacy sie wlasnie tydzien ciezkiej pracy ekipy Pana M. Pamietajac o tym, co przez dwa dni udało im sie spieprzyc, boje sie myslec jakich zniszczen moga dokonac majac do dyspozucji 5 dni. Brrrr!
Na fali tych sceptycznych emocji, powstał krótki, spontaniczny poem.
Wspołpraca mertyoryczna - Piotr. K vel. syn!


Dwa dni robili i dwie rzeczy spierdolili.
Bo ekipy pilnowac trzeba, inaczej to sie nie da.

Kto ekipy nie pilnuje, ten pozniej w brode sobie pluje.
Kto ekipy nie doglada, ten na krzywy sufit codziennie spoglada.
Wiec gdy sciany chcesz miec proste, biegnij dzis dogladac speca, bo inaczej bedzie heca!

Koniec.

czwartek, 6 września 2012

dzień 1

O godzinie 19, kiedy przyjechałem z kluczem do skrzynki na klatce, fachowcy wrócili do pracy. Dzień skończyli na przygotowaniu części stelażu pod zabudowę sufitu łazienki. Trudno powiedzieć, że nadrabiają spóźnione wejście. 

Nie ma więcej materiału na podsumowanie dnia, dlatego zadaję pytanie konkursowe:



Ile lat może mieć osoba, która to rysowała?



ostre pier****ięcie na początek

Panowie weszli na pełnej kur**e. Cięli ścianę, trafili na przewody elektryczne, spowodowali zwarcie i pozbawili mnie prądu w mieszkaniu.

Biedactwa nie mogą teraz pracować aż przyjadę po pracy i otworzę im skrzynkę z bezpiecznikami.

Brawo! :)

przyjeżdża orkiestra

Wczoraj wieczorem przyjechali. Zamontowali sobie tymczasowy sedes i kran i mieszkajo. Mamy pierwszych lokatorów w Jabłonce.

Fachowcy.

Śpią? otwierają pierwsze piwo na nowej robocie? O której jutro zaczną? Kiedy usłyszę pierwsze per kierowniku?

środa, 29 sierpnia 2012

to call it a day..

Kolejny wieczór w Leroy do zamknięcia.

strzeż się budowlańca!

Mariusz dzisiaj rano dzwonił, żeby powiedzieć, że jednak nie wejdą w tym tygodniu. Prosił, żeby zaopatrzyć się możliwie we wszystko. To coś, czego zabrakło przy realizacji, którą właśnie robią. Mamy extra czas, żeby się przygotować, jednak nie jest tak, że możemy się bez końca opóźniać. 12 października musimy skończyć remont. Dlaczego, o tym później.. :)

Oto z 23 sierpnia zrobił się 6 września! Oby to była już ostatnia taka wiadomość.

wtorek, 28 sierpnia 2012

ikejowa dominacja

Ekipa pana Mariusza dała znać o kolejnym opóźnieniu. Podobno drzwi i coś tam jeszcze dotarły za późno do mieszkania, w którym teraz robią. Może i u nas tego doświadczą, bo my mamy w sumie tylko podłogę, którą kładzie się na końcu.

W pierwszej fazie zabierają się za tzw. prace mokre i zabudowy - przenoszenie ścian, ścianki kartongipsowe, kucie ścian i przeniesienia w instalacji elektrycznej, posadzka z żywicy, wyrównywanie ścian i malowanie i oczywiście łazienka, do której na razie mamy tyle:

A to i tak jest sporo, bo długo nie mogliśmy w ogóle ruszyć z planowaniem łazienki, bo tutaj jeden wybór determinuje inne. Taka szafka i umywalka zobowiązuje pozostałe elementy, żeby były w nieco rustykalnym stylu. Dlatego wybieramy białą glazurę w połysku Tubądzina, którą złamiemy miejscami kolorem szarym w połysku albo niebieskim:


Anka chce jeszcze wykończyć ścianę płytek listwą niebieską. Ja nie jestem przekonany.

Najbardziej chcieliśmy płytek przypominających kafle w paryskim metrze, ale cena miażdży. E e. Nie przy tym metrażu :(


W takiej łazience, jaką wymyśliliśmy dobrze będą wyglądały dodatki drewniane w kolorze buku albo jesionu. To mogą być półki albo kosz na bieliznę, czy coś jak tu.


Mając przeciętny budżet, trudno oprzeć się dominacji Ikei.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

jaka będzie kuchnia

Aplikacja pomogła nam wyobrazić sobie, jak będą wyglądać porozstawiane szafki i sprzęty w aneksie kuchennym. Potem uderzyliśmy z takim projektem do prywaciarzy, żeby sprawdzić, co wychodzi taniej. Pojedynek IKEA vs pan Sylwester Górski z Majdanu k/Stoczka wygrał jednak szwedzki koncern.

Koncepcja stolarza z Majdanu różni się od zaprojektowanej przez nas. Nie można mu odmówić indywidualnego podejścia do klienta. Odradził nam robienie dwóch "słupków", bo to zabiera powierzchnię blatu. Oto jego projekt:






Chociaż czasu do wejścia budowlańców już niedużo, my nadal mamy tylko luźno powiązane ze sobą pomysły.
Jeden z takich wyimków powstał w plannerze ikei. 












Wciąż wahamy się, co zrobić. Sylwester wszystkim się zajmie, pomierzy, pomontuje i wyreguluje, a ze składakami z Ikei my będziemy mieli więcej zabawy. To nie inżyniera lotnicza, więc nie będziemy się przed tym bronić. Co jeszcze powinniśmy wziąć pod uwagę porównując obydwie opcje?


___________________________________________
Jak trafić do Sylwestra







Lokalizacja kuchni w ramach mieszkania: