Po dwóch dniach przestoju wracają do pracy. Dowiedzieliśmy się o naszych fachowcach, że pochodzą z lubelskiego. Niedzielę i poniedziałek spędzili w domach. Właściwie nic o nich jeszcze nie opowiedziałem.
Starszy, Marek, to prawdziwy fachura. Ma w twarz wpisany nie jeden remont :) Wiem dotąd tyle, że w swoim Mondeo odnotował usterkę niedługo po wymianie klocków hamulcowych. Telepie mu autem. Musi teraz przetoczyć tarcze.
Młodszy, Sebastian, terminuje u Marka. Nie wiem, czy ma z 16 lat. Nic nie mówi. Zwróciłem uwagę na jego szczególne ożywienie, kiedy w rozmowie padają słowa: "babka" albo "szlugi". Wtedy nawet się uśmiecha.
Dziś położą glazurę. Wieczorem prześlę na bloga krótkie podsumowanie, a na razie podsyłam kilka fotek z Jabłonki. Stan na Niedzielę 9 września.
Jak sie okazuje, to ty wiesz o nich duzo, duzo wiecej niz ja :)
OdpowiedzUsuńFajny blog wciągnął mnie ;) i czy tylko ja na 4 zdjęciu widzę psa??
OdpowiedzUsuńTo suka w zasadzie :) ale tak, Anka też to sczaiła. To ten dziecięcy rodzaj patrzenia na świat - widzisz więcej.
OdpowiedzUsuńNo tak suka, suka! :D
OdpowiedzUsuń